Kolejny rok dobiega końca.
Rok dla mnie przełomowy, obfity w bardzo ważne wydarzenia i dzięki temu bardzo szczęśliwy :)
Trochę męczący, ale tak pozytywnie :)
Może pamiętacie, gdy całkiem niedawno dzieliłam się z Wami moją wielką radością o TU z faktu, że po raz drugi zostałam mamą :)
Wtedy obiecałam, że kiedyś napiszę o tym więcej.
Pierwszy raz podobny post zamieściłam kilka lat temu TU, ale wtedy nie wgłębiłam się w temat.
Dostałam jednak kilka wzruszających wiadomości z prośbami o rady.
Dzisiaj postanowiłam opowiedzieć Wam o mojej drodze do macierzyństwa, która była długa i trudna.
Czasami było bardzo ciężko, smutno i bez nadziei na powodzenie. Trwało to kilkanaście lat.
W tym czasie oboje z mężem dojrzewaliśmy do adopcji dziecka.
Oboje chcieliśmy mieć dzieci i oboje baliśmy się zrobić ten pierwszy krok.
Ja byłam gotowa dużo wcześniej, musiałam jednak poczekać na gotowość mojego męża.
Gdy tylko powiedział ok działamy, nie czekałam długo i następnego dnia zadzwoniłam do ośrodka adopcyjnego.
Jeden telefon, zmienił całe nasze dotychczasowe życie :))
Być może moje doświadczenia komuś pomogą ?!
Może zrozumiecie, że to Wasza droga do macierzyństwa lub wręcz przeciwnie, utwierdzicie się w przekonaniu, że niestety nie jesteście na to gotowi.
Nie jestem ekspertem, fachowcem, psychologiem, nie podejmę decyzji za Was, ale może przybliżę Wam temat adopcji.
Dla mnie to droga do macierzyństwa, nie wiem czy trudniejsza, bo nigdy nie rodziłam dziecka.
Adopcja jest dla mnie tą właściwą i naturalną drogą :))
Jeśli zdecydujecie się na ten pierwszy telefon, wybierzcie dobry ośrodek adopcyjny, poczytajcie opinie, bo dobry ośrodek adopcyjny, to świetni fachowcy, wspaniali ludzie, oddani swojej pracy i dbający o Waszą przyszłość i co najważniejsze o dobro dzieci, które czekają na swoich rodziców i dom.
My mieliśmy to szczęście, że właśnie na takich wspaniałych ludzi trafiliśmy. Przeprowadzili nas przez cały proces adopcyjny bardzo fachowo, rzetelnie i z sercem na dłoni !!!!
Druga chyba najważniejsza rzecz, to bycie sobą !!!
Internet jest pełen "rad" jak dobrze wypaść na rozmowie wstępnej, testach, warsztatach .... moja rada, nie czytajcie tego !!!!!
My z mężem tak właśnie zrobiliśmy. Postanowiliśmy, że stawiamy na siebie, własne doświadczenia, mądrość i miłość.
Nie można udawać lepszego niż się jest w rzeczywistości, bo fachowcy z ośrodka, bardzo szybko to wyłapią.
Testy, rozmowy z psychologami, pedagogami, warsztaty, obnażają nas dość dokładnie i nie ma sensu robić z siebie kogoś innego, lepszego.
Z pewnością zastanawiacie się jak długo trwa cały proces adopcji ?
U nas od pierwszego telefonu do ośrodka adopcyjnego do dnia w którym poznaliśmy naszego synka minął niespełna rok.
Był to rok pełen emocji, wątpliwości strachu, ale jednocześnie nadziei i wielkiej radości.
To chyba podobnie jak czas oczekiwania na narodziny własnego dziecka ??? :)
Tak właśnie ma wyglądać adopcja, ma przypominać ciążę, nie rośnie nam brzuszek, ale myślę, że to co dzieje się w naszych głowach i sercach jest równie emocjonalne, ważne jak w czasie ciąży.
Zapytacie czy warto ?! czy się nie bałam ?
Oczywiście, że się bałam ! Oczywiście, że miałam wiele wątpliwości, obaw, niepewności, ale gdy dzisiaj patrzę na moich Synków, wiem że to była najlepsza decyzja w moim życiu !!!!
Chłopcy są cudowni, kochani, radośni :) całkowicie zmienili nasze życie, po prostu wypełnili pustkę !
Nie wyobrażam sobie, że mogło by ich nie być.
Są naszymi dziećmi i nic tego nie zmieni.
Cieszymy się, że jesteśmy rodzicami i mamy tych małych łobuziaków :))
Gdy adoptowaliśmy pierwszego Synka myślałam, że będzie jedynakiem.
W międzyczasie przeczytałam gdzieś bardzo mądre zdanie, że "najlepszym prezentem jaki możemy dać swojemu dziecku, to rodzeństwo" od tej pory zaczęłam o tym myśleć, obserwowałam naszego Synka jak bardzo lubi dzieci i ich towarzystwo.
Życie napisało za nas ciąg dalszy....urodził się biologiczny brat naszego Synka.
Kolejny raz stanęliśmy przed podjęciem poważnych decyzji, chyba dużo trudniejszych niż za pierwszym razem.
Oboje jesteśmy po 40 i obawialiśmy się czy damy radę, czy poradzimy sobie z takim maluchem i czy nas to nie przerośnie.
Po tych kilku miesiącach mogę powiedzieć...dajemy radę :)))))
Chłopcy się uwielbiają i wiem, że będą dla siebie super braćmi.
Jestem spokojna o ich relacje :)
Zrobiliśmy i nadal robimy bardzo dużo, żeby Chłopcy byli szczęśliwi i radośni.
Miłość potrafi zdziałać cuda :))
Trudno opisać wszystkie emocje, które nami targały w czasie obu adopcji.
Były łzy, był ogromny strach, czasami wielkie wątpliwości, ale czy podobnych uczuć nie przeżywa się gdy czeka się na narodziny własnego dziecka ??
Nasi Synowie są cudowni :) bardzo do nas podobni nie tylko zewnętrznie :) mają tak wiele naszych cech, że my sami czasami bardzo się dziwimy jak to możliwe.
W dużej mierze to zasługa ośrodka adopcyjnego i ludzi tam pracujących, którzy nas słuchali, poznali i ostatecznie odnaleźli nasze dzieci :))
I tak właśnie napisał mi się kolejny bardzo osobisty post a obiecałam, że już nie będzie tak osobiście ;)
Mam jednak nadzieję, że dzięki tej mojej szczerości dodałam odwagi nie jednej osobie, rodzinie, parze w podjęciu tego pierwszego kroku.
Jeśli ktoś z Was ma jakieś pytania, piszcie śmiało (kontakt do mnie jest na bocznym pasku bloga)
W miarę możliwości pomogę, opierając się tylko na własnych doświadczeniach, bo przypominam jeszcze raz nie jestem fachowcem w sprawach adopcji.
Dla takich widoków warto się zastanowić nad dalszym życiem i decyzjami :)
Pozdrawiam Was ciepło i życzę wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym 2017 roku !!!!
Kasia
Dumna mama :)