Pomieszczenia, w których przebywam żyją trochę swoim życiem.
Ciągle coś zmieniam, przestawiam....najczęściej spontanicznie, bez planowania lub gdy pojawia się nowa rzecz, mebel czy chociażby mały drobiazg.
Właśnie takie przemiany przeszła ostatnio moja pracownia :)
Od dawna marzyłam o manekinie....prostym, z lnianym korpusem, najlepiej starym.
Nie udało mi się takiego znaleźć, ale mam za to nowiutkiego i całkiem uroczego towarzysza mojej pracy :)
Kolejną zmianę zapoczątkowała moja znajoma :)
Pewnego dnia przytaszczyła do mnie starą półkę na talerze,która miała wylądować na śmietniku jej rodziców.
Szczerze mówiąc półka urodą nie grzeszyła, ale nie spisałam jej na straty ;)
Takie meble idealnie nadają się do tego, żeby na nich poćwiczyć malowanie ;)
Tak właśnie stało się z podarowaną półką.
Pomalowałam ją metodą "suchego pędzla", co zajęło mi 10 min, postawiłam ją na komodzie do góry nogami :))) i mam miejsce na przechowywanie wszystkich drobiazgów potrzebnych do szycia.
Ze starej ramy zrobiłam tablicę, na której zapisuję aktualnie zamówienia.
A to część materiałów z których szyję :)
Zmiany niewielkie a cieszą :)
Pozdrawiam Was ciepło :)
K.