sobota, 31 grudnia 2016

Droga do macierzyństwa....Adopcja Dziecka


Kolejny rok dobiega końca.
Rok dla mnie przełomowy, obfity w bardzo ważne wydarzenia i dzięki temu bardzo szczęśliwy :)
Trochę męczący, ale tak pozytywnie :)

Może pamiętacie, gdy całkiem niedawno dzieliłam się z Wami moją wielką radością o TU z faktu, że po raz drugi zostałam mamą :)
Wtedy obiecałam, że kiedyś napiszę o tym więcej.
Pierwszy raz podobny post zamieściłam kilka lat temu TU, ale wtedy nie wgłębiłam się w temat.
Dostałam jednak kilka wzruszających wiadomości z prośbami o rady.



Dzisiaj postanowiłam opowiedzieć Wam o mojej drodze do macierzyństwa, która była długa i trudna.
Czasami było bardzo ciężko, smutno i bez nadziei na powodzenie. Trwało to kilkanaście lat.
W tym czasie oboje z mężem dojrzewaliśmy do adopcji dziecka.
Oboje chcieliśmy mieć dzieci i oboje baliśmy się zrobić ten pierwszy krok.
Ja byłam gotowa dużo wcześniej, musiałam jednak poczekać na gotowość mojego męża.
Gdy tylko powiedział ok działamy, nie czekałam długo i następnego dnia zadzwoniłam do ośrodka adopcyjnego.

Jeden telefon, zmienił całe nasze dotychczasowe życie :))

Być może moje doświadczenia komuś pomogą ?!
Może zrozumiecie, że to Wasza droga do macierzyństwa lub wręcz przeciwnie, utwierdzicie się w przekonaniu, że niestety nie jesteście na to gotowi.

Nie jestem ekspertem, fachowcem, psychologiem, nie podejmę decyzji za Was, ale może przybliżę Wam temat adopcji.
Dla mnie to droga do macierzyństwa, nie wiem czy trudniejsza, bo nigdy nie rodziłam dziecka.
Adopcja jest dla mnie tą właściwą i naturalną drogą :))

Jeśli zdecydujecie się na ten pierwszy telefon, wybierzcie dobry ośrodek adopcyjny, poczytajcie opinie, bo dobry ośrodek adopcyjny, to świetni fachowcy, wspaniali ludzie, oddani swojej pracy i dbający o Waszą przyszłość i co najważniejsze o dobro dzieci, które czekają na swoich rodziców i dom.
My mieliśmy to szczęście, że właśnie na takich wspaniałych ludzi trafiliśmy. Przeprowadzili nas przez cały proces adopcyjny bardzo fachowo, rzetelnie i z sercem na dłoni !!!!

Druga chyba najważniejsza rzecz, to bycie sobą !!!
Internet jest pełen "rad" jak dobrze wypaść na rozmowie wstępnej, testach, warsztatach .... moja rada, nie czytajcie tego !!!!!
My z mężem tak właśnie zrobiliśmy. Postanowiliśmy, że stawiamy na siebie, własne doświadczenia, mądrość i miłość.
Nie można udawać lepszego niż się jest w rzeczywistości, bo fachowcy z ośrodka, bardzo szybko to wyłapią.
Testy, rozmowy z psychologami, pedagogami, warsztaty, obnażają nas dość dokładnie i nie ma sensu robić z siebie kogoś innego, lepszego.

Z pewnością zastanawiacie się jak długo trwa cały proces adopcji ?
U nas od pierwszego telefonu do ośrodka adopcyjnego do dnia w którym poznaliśmy naszego synka minął niespełna rok.
Był to rok pełen emocji, wątpliwości strachu, ale jednocześnie nadziei i wielkiej radości.
To chyba podobnie jak czas oczekiwania na narodziny własnego dziecka ??? :)
Tak właśnie ma wyglądać adopcja, ma przypominać ciążę, nie rośnie nam brzuszek, ale myślę, że to co dzieje się w naszych głowach i sercach jest równie emocjonalne, ważne jak w czasie ciąży.

Zapytacie czy warto ?! czy się nie bałam ?

Oczywiście, że się bałam ! Oczywiście, że miałam wiele wątpliwości, obaw, niepewności, ale gdy dzisiaj patrzę na moich Synków, wiem że to była najlepsza decyzja w moim życiu !!!!

Chłopcy są cudowni, kochani, radośni :) całkowicie zmienili nasze życie, po prostu wypełnili pustkę !
Nie wyobrażam sobie, że mogło by ich nie być.
Są naszymi dziećmi i nic tego nie zmieni.
Cieszymy się, że jesteśmy rodzicami i mamy tych małych łobuziaków :))

Gdy adoptowaliśmy pierwszego Synka myślałam, że będzie jedynakiem.
W międzyczasie przeczytałam gdzieś bardzo mądre zdanie, że "najlepszym prezentem jaki możemy dać swojemu dziecku, to rodzeństwo" od tej pory zaczęłam o tym myśleć, obserwowałam naszego Synka jak bardzo lubi dzieci i ich towarzystwo.
Życie napisało za nas ciąg dalszy....urodził się biologiczny brat naszego Synka.
Kolejny raz stanęliśmy przed podjęciem poważnych decyzji, chyba dużo trudniejszych niż za pierwszym razem.
Oboje jesteśmy po 40 i obawialiśmy się czy damy radę, czy poradzimy sobie z takim maluchem i czy nas to nie przerośnie.

Po tych kilku miesiącach mogę powiedzieć...dajemy radę :)))))
Chłopcy się uwielbiają i wiem, że będą dla siebie super braćmi.
Jestem spokojna o ich relacje :)

Zrobiliśmy i nadal robimy bardzo dużo, żeby Chłopcy byli szczęśliwi i radośni.
Miłość potrafi zdziałać cuda :))

Trudno opisać wszystkie emocje, które nami targały w czasie obu adopcji.
Były łzy, był ogromny strach, czasami wielkie wątpliwości, ale czy podobnych uczuć nie przeżywa się gdy czeka się na narodziny własnego dziecka ??

Nasi Synowie są cudowni :) bardzo do nas podobni nie tylko zewnętrznie :) mają tak wiele naszych cech, że my sami czasami bardzo się dziwimy jak to możliwe.
W dużej mierze to zasługa ośrodka adopcyjnego i ludzi tam pracujących, którzy nas słuchali, poznali i ostatecznie odnaleźli nasze dzieci :))

I tak właśnie napisał mi się kolejny bardzo osobisty post a obiecałam, że już nie będzie tak osobiście ;)
Mam jednak nadzieję, że dzięki tej mojej szczerości dodałam odwagi nie jednej osobie, rodzinie, parze w podjęciu tego pierwszego kroku.
Jeśli ktoś z Was ma jakieś pytania, piszcie śmiało (kontakt do mnie jest na bocznym pasku bloga)
W miarę możliwości pomogę, opierając się tylko na własnych doświadczeniach, bo przypominam jeszcze raz nie jestem fachowcem w sprawach adopcji.

Dla takich widoków warto się zastanowić nad dalszym życiem i decyzjami :)



Pozdrawiam Was ciepło i życzę wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym 2017 roku !!!!
Kasia
Dumna mama :)










poniedziałek, 26 grudnia 2016

Tort bezowy....wersja zimowa :)


Jak już wiecie żaden ze mnie cukiernik a tym bardziej miłośnik pieczenia :)
Są jednak takie dni gdy trzeba się zmobilizować i upiec tort np. na urodziny Synka !
Pamiętacie moje torty TENTENTEN i TEN jak widać nie są to typowe torty urodzinowe.
Lubię torty wręcz rustykalne, których główną zaletą jest to, że nie są idealne w swojej formie :)
Smak to inna sprawa, musi być pysznie :)

Ponownie upiekłam tort bezowy. Tym razem czekoladowy z kremem kawowym i owocami granatu.
Kawa, gorzka czekolada i granaty to znakomite połączenie !!!





Przepis, to modyfikacja przepisu pierwszego tortu. Do bezy dodałam kakao a do kremu kilka łyżek bardzo mocnej kawy.

Smacznego !

Pozdrawiam Was jeszcze świątecznie :)
K.

sobota, 24 grudnia 2016

Wesołych Świąt



Kochani
Życzę Wam wszystkim,
zdrowych, pogodnych i radosnych 
Świąt Bożego Narodzenia,
spędzonych w gronie najbliższych !


Kasia 

wtorek, 13 grudnia 2016

a polityczna ??


Nigdy na blogu nie poruszałam trudnych tematów zwłaszcza politycznych.
Nie znam się na polityce ale starałam się mieć o niej jakieś pojęcie.
Od jakiegoś czasu unikałam oglądania wszelakich informacji związanych z polityką, wystarczały mi wiadomości w Trójce.



Niestety jak wszystko na to wskazuje mojej kochanej Trójki za chwilę może nie być :(
To co się dzieje w ponoć wolnym i demokratycznym kraju nie mieści się w mojej i chyba nie tylko mojej głowie.

Radiowej Trójki słucham od bardzo dawna. Była to jedyna stacja, która odpowiadała mi w 100 %
Dziennikarze z wielką klasą, mądrością i specyficznym, charakterystycznym dla Trójki poczuciem humoru.
Jestem stałą słuchaczką ! Radia słucham od rana do wieczora, w pracy, w domu, w samochodzie i wiem jedno jeszcze nigdy w Trójce nie było tak smutno :(
To słychać, że Dziennikarzom podcięto skrzydła :(
Na antenie nie komentują tego co się dzieje, ale w audycjach Pana Manna, Niedźwieckiego, Strzyczkowskiego  czy Barona dokładnie słychać ich nastroje :(
Zwłaszcza teraz przed świętami gdy w Trójce zawsze było radośnie i bardzo świątecznie, w tym roku jest po prostu smutno !

Nie sądziłam, że może dojść do takiej sytuacji, że przestanę słuchać Trójki.
Jeśli jednak zabraknie dziennikarzy, którzy to radio stworzyli i tworzą nadal.....odkurzę moje płyty.

Musiałam się podzielić z Wami moimi refleksjami na ten temat, bo ostatnio trudno mi zrozumieć, co dzieje się w naszym kraju :(
Mam nadzieję .... jednak chyba nie mam już nadziei, że Trójka to przetrwa :(
Smutne to wszystko !

Pozdrawiam !
K.

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Świąteczne dekoracje w kolorach natury


Tak długiej przerwy w pisaniu na blogu u mnie jeszcze nie było.
Dużo się dzieje, intensywnie żyję, wychowuję dzieci, pracuję, szyję, doglądam budowy.... a doba nie chce się jakoś wydłużyć.

Jeśli chcecie być na bieżąco z tym, co u mnie słychać, zapraszam na mojego INSTAGRAMA
Tam jestem praktycznie codziennie :)
Zapraszam również na FACEBOOKA , gdzie możecie zobaczyć moje prace, które staram sie pokazywac na bieżąco.

Ale do meritum :)
W tym roku postanowiłam, że świąteczne dekoracje będą spokojne, w kolorach ziemi i natury.
Były już święta w szarościach TU, TU,  tradycyjnej czerwieni TU, TU, była też klasyka czyli zeleń z czerwienię TU ,oraz czerwień w połączeniu z szarościami TU , tym razem proponuję kolory natury i lnu.














Zasypałam Was zdjęciami, ale będę nieskromna i powiem, że bardzo podobają mi się święta w takich kolorach :)

Wszystkie dekoracje dostępne są od ręki :)
O szczegóły proszę pytać kasiasw@gmail.com
Zapraszam :)

Inne wianki pokazałam na FB

Pozdrawiam Was ciepło :)
K.

czwartek, 27 października 2016

Łapacz Snów w rozmiarze XXL


Gdy zobaczyłam tę serwetkę, od razu wiedziałam jaki łapacz z niej zrobię.
Zależało mi na uzyskaniu efektu ombre, przy pomocy wstążeczek w kilku odcieniach różu :)
Myślę, że mi się to udało :)
A Wam podoba się taki Łapacz Ombre ?

Łapacz jest ogromny !!!
Średnica koła to 40 cm a całość ma wysokość 120 cm.
Samych wstążeczek jest około 90 m !!!







Na poniższym zdjęciu najlepiej widać wielkość łapacza :)



Łapacz Snów jest do kupienia od ręki :)

Pozdrawiam Was ciepło :)
K.

niedziela, 23 października 2016

Jesień....z balkonu :)


Dzisiaj z samego rana wyjrzałam przez okno i pomyślałam, że muszę pokazać Wam widok z mojego balkonu :)

Gdy 15 lat temu przeprowadziłam się na to osiedle, pomyślałam "chyba się nie polubimy".
Połowę życia mieszkałam na wsi a tu nagle wielkie miasto, ogromne osiedle i las wieżowców a w jednym z nich mała szufladka zwana mieszkaniem.
Jeden taki wieżowiec, to tak naprawdę mała wieś a całe osiedle to wielkie miasto (około 40 tyś mieszkańców).
Postanowiłam jednak poszukać plusów tego miejsca, żeby łatwiej i milej się tu żyło.

Główną zaletą osiedla jest przyroda :)
Sami zobaczcie..... wieżowce wyrastają z dywanu drzew.
Jesienią wygląda to naprawdę pięknie :)


Jest gdzie pospacerować z dziećmi, pojeździć na rowerze i nacieszyć oczy piękną przyrodą.




A to widzę gdy spojrzę w dół z mojego 11 piętra :)



Tak naprawdę o każdej porze roku jest tu pięknie.
Latem wszystko kwitnie.
Jaśmin, bzy, malwy, słoneczniki i cała mas innych kwiatów.
Mam swoją namiastkę wsi w wielkim mieście :))

Katowice naprawdę są zielone :)))))

Pozdrawiam Was jesiennie :)
K.

piątek, 7 października 2016

Jesienne kolory


Gdy pokazałam Wam, moje zdobycze, które przytaszczyłam z targu staroci o TU, dostałam kilka wiadomości z pytaniem, po co mi ta zardzewiała forma na babę ? :)
Oczywiście nie będę piekła w niej wielkanocnej baby, ale posłuży mi do wszelakich dekoracji.
Wiem, że nie każdy dostrzega jej piękno, ale ja uwielbiam takie odrapańce :)
Dzisiaj była misą na owoce a jednocześnie tłem dla jesiennego wianka.





Zapraszam Was na mój Instagram
Może uda mi się tam zadomowić, póki co oswajam się z nowym (dla mnie) miejscem w sieci ;))

Pozdrawiam Was ciepło :)
K.

środa, 28 września 2016

Budowa domu # Drzwi wejściowe


Budowa domu, to ciągłe dokonywanie wyborów.
Szukanie najlepszych rozwiązań w najrozsądniejszych cenach a do tego wszystko ma się podobać i rewelacyjnie sprawdzać przez lata :)
Teoria teorią a w rzeczywistości bywa różnie.
Jak do tej pory nam udało się dokonać dobrych wyborów :)
Począwszy od ekipy, która buduje nasz dom, po materiały z których dom powstaje.
Mamy szczęście do ludzi i wszystko przebiega zgodnie z planem.
Po kilku miesiącach budowy mogę śmiało powiedzieć, że nie taki diabeł straszny.
Cieszy mnie każdy etap i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)

Gdy dom będzie miał wreszcie dach, okna i drzwi wszystko nabierze właściwego kształtu :)
Na dzień dzisiejszy wygląda tak :)



Z wyborem dachówki i okien nie mieliśmy większych problemów.
Najwięcej czasu zajęło nam poszukiwanie drzwi wejściowych do domu.
Przyznam, że nie było to łatwe zadanie biorąc pod uwagę, że drzwi jakie sobie wymarzyłam widziałam tylko w Holandii i na skandynawskich blogach.








Praktycznie się poddałam, gdyż większość ofert na jakie trafiałam, to drzwi nowoczesne.
Producenci zapomnieli o klasycznych modelach nie wspominając już o tradycyjnym wzornictwie.

Na szczęście moja przyszła sąsiadka, dobra koleżanka z dzieciństwa, pozdrawiam Asiu :)) poleciła mi stolarza, który robił drzwi w jej domu.
Wybraliśmy się na małą wycieczkę do rodzinnej stolarni w której jak się okazało powstają prawdziwe cudeńka.

Gdy tylko zobaczyłam te drzwi od razu wiedziałam, że właśnie takie będą w naszym domu :)
Miłość od pierwszego wejrzenia :)))



To jest to czego szukałam od miesięcy :)
Klasyka połączona z tradycją plus odrobinę szaleństwa w kolorze (ostatecznie jeszcze nie wybrany)
Bardzo się cieszę, że nasi rodzimi rzemieślnicy potrafią robić tak piękne drzwi, szkoda tylko, że tak trudno do nich dotrzeć :)))
Dla zainteresowanych namiary na stolarnię mogę podać mailowo !!!!

Jak Wam się podobają moje przyszłe drzwi ?

Pozdrawiam Was ciepło !
K.